piątek, 9 kwietnia 2010

Jak zwabić komarzycę

Celowo tak nazwałem ten tekst. Przecież nie piszę na tym blogu jak unikać kontaktu z tymi krwiopijcami, jakimi są komarzyce. Mi chodzi o zwalczanie komarów. Przyjęcie równie bezdusznej postawy. Nie ma litości dla tego brzęczącego owada. Chcę pokazać, że nikt nie jest bezsilny wobec komarów i że nie jesteśmy skazani na ich ukąszenia.

Nie wolno nam się zamykać w szczelnych puszkach, gdzie nawet komar nie wleci. Nie na tym polega życie. Nie wolno nam unikać jego wyzwań.

Na początek zajmijmy się naszym potem. Tak, tak, pocić się to takie ludzkie jest. Nie tylko komarzyce tym przyciągamy. Siebie nawzajem również przyciągamy potem, który tak naprawdę jest miły naszym nozdrzom. Oczywiście w umiarze... nie kontaktujemy się z brudasami, ale z ludźmi, którzy wysyłają do nas sygnały rozpoznawcze, między innymi w pocie. Tak samo jak słowem i niewerbalnymi gestami. Wszystko ma swoje znaczenie.

Najlepszy będzie tutaj, prawdopodobnie, ładnie pachnący krem firmy Bros .

Drugim elementem przyciągającym komarzyce (można użyć kilka wulgaryzmów, tylko proszę pamiętać, że zawsze można spotkać o.Gużyńskiego, bo się szwenda) to zwiększone stężenie dwutlenku węgla w wydychanym powietrzu. Prawdziwie podstępne owady. Przecież nikt z nas nie będzie się dusił, tylko dlatego, że przyciąga je wydychane powietrze. W co w momentach gdy oddychanie jest szybsze, głębsze i gwałtowniejsze? Nie będę tu wymieniał powodów przy jakich takie powstaje, ale na pewno obecność komarów jest tu najmniej potrzebna. Już lepiej, żeby niespodziewanie pojawił się o. Gużyński, niż te diabły wcielone.

Jak łatwo się domyślić palenie ogniska i dym nie będzie tu najlepszym rozwiązaniem. Wbrew powszechnie panującej opinii. Przecież ogień i dym to jak najbardziej dwutlenek węgla. No i te przepisy przeciwpożarowe...

Świetnym pomysłem może okazać się osobisty odstraszacz komarów działający na obszarze 6m w każdą stronę od miejsca położenia.

Jeżeli mamy możliwość podłączenia się do prądu to zdecydowanie podpowiadam lampę owadobójczą.

Generalnie kierujemy się zasadą, że nie będzie nam byle komar zabawy psuł. Rzeczywistość, która nas otacza nie zawsze jest zgodna z naszymi oczekiwaniami, krótko pisząc, jest jak jest, a nie jak powinno być. Komary były, są i będą. Nie musi to jednak oznaczać, że nie możemy z tym nic zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz